Zanim przejdziemy do sedna problemu, odtwórz sobie poniższą animację. Zobaczysz na niej typowe biuro z lat 80 tych. Wraz z upływem lat przedmiotów na biurku robi się coraz mniej – zastępują je różnego rodzaju aplikacje. Najpierw pojawia się pakiet Office, potem Adobe Reader, Blogger, Google Maps, Facebook, Skype, YouTube i LinkedIn. Ostatecznie na biurku zostaje tylko komputer, smartfon i okulary przeciwsłoneczne. Wszystkie pozostałe narzędzia trafiły do wirtualnego świata. Jeśli poważnie myślisz o rozwoju swojej firmy także musisz odłożyć na bok papierowe wizytówki i przestawić się na cyfrowe narzędzia.
Słowo daję, że wstydziłbym się używać podobnych sposobów. Moja firma znana jest blisko od stu lat i nie potrzebuje pułapek, aby zjednać sobie klientów. Póki żyję sklep pozostanie taki sam, jakim go zastałem, z czteroma sztukami materii po prawej i po lewej stronie wystawy, nic więcej.
To słowa stryja Baudu, jednego z bohaterów powieści „Wszystko dla Pań”. Baudu jest kupcem. Interes szedł mu świetnie, póki po drugiej stronie ulicy nie powstał inny sklep. Jego właściciel zamiast koncentrować się na jednym rodzaju artykułów, stworzył ogromny dom handlowy, gdzie można było dostać niemal wszystko. Dla Baudu taka forma handlu jest nie do pomyślenia. Podczas gdy konkurent chwyta się coraz to nowych zabiegów, by przyciągnąć do siebie klientelę, on upiera się przy starych metodach. Chyba nie muszę opowiadać, kto wyszedł z tego pojedynku zwycięsko.
Akcja powieści „Wszystko dla Pań” toczy się w drugiej połowie XIX wieku. Współcześni przedsiębiorcy wciąż powielają jednak błąd kupca Baudu. W 2016 r. zaledwie 65% polskich firm miało stronę internetową. Wśród nich tylko 15% była responsywna, czyli dostosowana do ekranów urządzeń mobilnych[1]. W statystykach najgorzej wypadają mali przedsiębiorcy. To ludzie tacy jak Baudu. Mają grono zaufanych klientów, niezbyt urodziwy baner reklamowy nad wejściem do lokalu i to w zupełności wystarcza im do prowadzenia biznesu.
Strona internetowa? Kto by ją obsługiwał!
Media społecznościowe? Tam nie ma moich klientów!
Pozycjonowanie? A co to takiego?
Sceptycyzm wobec nowych technologii do niczego jednak nie prowadzi. Klient nie musi być przecież wierny jednej firmie. Jeśli ktoś zaoferuje mu transakcję na lepszych warunkach, skorzysta z oferty konkurencji, nie patrząc na to, że przez lata zaopatrywał się w ten towar u kogoś innego. W biznesie nie ma miejsca na sentymenty. Kupujemy tam – gdzie jest nam wygodniej. Rozsądny przedsiębiorca powinien mieć tego świadomość.
Innym dowodem na to jak, można rozwinąć biznes dzięki nowym mediom są historie naszych klientów. Dzięki pozycjonowaniu w wyszukiwarce Google, sklep internetowy „Swojska Piwniczka” odnotował + 200% wzrost liczby odwiedzin strony, stając się tym samym głównym źródłem dochodów firmy. Podobny sukces nie byłby jednak możliwy, gdyby firma nie zdecydowała się na stworzenie i pozycjonowanie sklepu internetowego. Ucieczka przed wprowadzeniem technologicznych innowacji to najgorsze, co może dziś zrobić właściciel biznesu. Obstają przy tym jedynie uparci i nierozważni przedsiębiorcy, którzy prędzej czy później podzielą los Baudu, zrujnowanego przez bardziej pomysłową konkurencję.
1. źródło danych: http://msp.money.pl/wiadomosci/zarzadzanie/artykul/ponad-polowa-polskich-malych-firm-nie-ma,21,0,2101269.html