Pandemia koronawirusa będzie miała bardzo negatywne skutki gospodarcze i ucierpi na niej wielu przedsiębiorców. Jednocześnie jest szansą dla branży e-commerce, która ma teraz swoje 5 minut. W ramach akcji #zostańwdomu wielu z nas spędza wyjątkowo dużo czasu w czterech ścianach. Tradycyjne zakupy stały się niewskazane, a nawet niebezpieczne. Jedną z konsekwencji tej sytuacji jest więcej czasu spędzonego online, w tym także w sklepach internetowych.
W pierwszych dniach po ogłoszeniu zamknięcia szkół supermarkety przeżyły prawdziwe oblężenie. Półki sklepowe opustoszały, a papier toaletowy i makaron stały się najbardziej pożądanymi produktami. Jednak po kilku pierwszych dniach paniki widać już znacznie przeniesienie energii z robienia zapasów offline na online. Tylko w ciągu tygodnia fraza „zakupy online” odnotowała w Google dwudziestokrotny wzrost popularności. Polacy zamawiają przede wszystkim artykuły higieniczne i produkty spożywcze o długiej dacie przydatności do spożycia. W pierwszym tygodniu marca kupujący z platformy Shopper chętnie zaopatrywali się w żele antybakteryjne - w porównaniu do stycznia nastąpił ok. 16-owy wzrost sprzedaży tych produktów. Wyniki sprzedaży maseczek medycznych są jeszcze bardziej imponujące. Pod koniec lutego były niemal 40 razy wyższe niż w styczniu. Sklepy internetowe nie były przygotowane na taką sytuację. Wcześniej maseczki były kupowane głównie przez placówki medyczne, a teraz producenci zostali zasypani zamówieniami od klientów indywidualnych. Jednak przedłużający się czas przymusowej izolacji bez wątpienia przełoży się także na wzrost zakupów artykułów innego rodzaju. Pewien obraz dają nam tu Chiny, gdzie już w pierwszych 10 dniach od rozpoczęcia epidemii sprzedaż w sektorze e-grocery wzrosła o 215 % w porównaniu z poprzednim rokiem.
Wyczerpujący się asortyment to nie jedyny problem sprzedawców internetowych. Nagły wzrost zainteresowania zakupami w Internecie to także wyzwanie dla logistyki. Jednak nawet przy założeniu, że wyzwaniu podołają zarówno pracownicy, jak i magazyny, pozostaje jeden ważny szczegół: technologia. Wiele witryn internetowych zwyczajnie nie jest przygotowanych na nagły wzrost liczby kupujących. Szybkość ładowania strony, wygodna ścieżka zakupowa, bezproblemowe transakcje online - wszystko to będzie miało wpływ na to, którzy producenci ostatecznie zyskają na popularności zakupów w sieci. Sprzedawcy powinni więc szczególnie zadbać o takie elementy, jak:
Warto również wykorzystać narzędzia marketingu internetowego, by dotrzeć
z informacją do ofercie do potencjalnych klientów. Poprawa widoczności w Google i nowa strategia komunikacji w social mediach to bardzo dobra reakcja na wzrost aktywności klientów internetowych.
Z pewnością wiele biznesów z branży usługowej przeżyje kryzys. Warto więc przemyśleć nową strategię sprzedaży lub zastanowić się nad przeniesieniem dotychczasowych działań do Internetu. W 2019 roku prawie 60% Polaków robiło zakupy w sieci*. Zdecydowanie największym powodzeniem wśród konsumentów internetowych cieszyła się elektronika. Teraz jednak duże szanse mają także inne branże, a zwłaszcza restauracje oferujące dostawę do domu, sklepy z żywnością oraz firmy oferujące artykuły z sektora Zdrowie i uroda. Wraz z przedłużającym się stanem zagrożenia epidemiologicznego możemy spodziewać się wzrostu zainteresowania zakupami online ubrań, sprzętów domowych, zabawek i artykułów zoologicznych.
Według badań przeprowadzonych przez Gemiusa wśród czynników, które najbardziej motywują do zakupów online są przede wszystkim dostępność przez całą dobę (84%), wygoda (79%) oraz atrakcyjność cenowa (75%). Teraz do tej listy należy dodać jeszcze dwa elementy: bezpieczeństwo i konieczność. Warto to wykorzystać - nie tylko po to, by nie zanotować w spadków w tym trudnym gospodarczo okresie, ale także aby zdobyć długofalowych klientów, którzy zostaną z nami nawet wówczas, gdy pandemia będzie już tylko przykrym wspomnieniem.